Byłam portierką w DPS
- Napisane przez Osa
- wielkość czcionki Zmniejsz czcionkę Powiększ czcionkę
- Dział: Nasze historie

Miałam okazję zobaczyć to z bliska. Zatrudniłam się jako portierka w jednym z poznańskich DPS-ów. Dla rodzin nie radzących sobie ze starością rodziców jest to ulga. A czy dla nich samych też? Jeśli mają demencję, to być może jest im wszystko jedno. Ale jeśli nie, to zapewne mają żal – słuszny żal. Co prawda mają zapewnioną całodobową opiekę, ale nigdy nie zastąpi ona kontaktu z najbliższymi. Z przykrością obserwowałam życie mieszkańców. Dlaczego? Bo nie wiedzieli jak mają spędzić wolny czas. Owszem proponowano im wspólne śpiewanie, czy lepienie ozdób choinkowych z byle czego. Niektórzy jechali nawet na koncert w innym Domu Pomocy Społecznej. Zdarzały się też wyjścia do kina. Tyle, że działo się to okazjonalnie. Dlatego wielu mieszkańców było znudzonych całym tym życiem. I postanowili spać, po prostu spać!
Pracując na portierni wielokrotnie widziałam, jak do któregoś z mieszkańców przyjeżdżało Pogotowie Ratunkowe. Jedni przeżyli, a inni nie…